czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział czwarty

ROZDZIAŁ CZWARTY
Przed nimi znajdował się śnieżny potwór, który paradował po całym pałacu w pięknym, złotym diademie. Ten sam diadem dostała Elsa podczas koronacji i wyrzuciła podczas budowy lodowego zamku.
- Co to ma być?! - Jack nie mógł się napatrzeć na potwora.
- To jest moja ochrona. Wyczarowałam go, kiedy chciałam, żeby Ania z Kristoff'em mnie zostawili samą... - Elsa spojrzała smutno na istotę. Przyszły do niej wspomnienia. Moment, kiedy uderzyła Anię lodem prosto w serce. Z błękitnego oka Elsy wpłynęła łza.
- Ją ciebie nie zostawię. Nigdy. - Jack wytarł policzek dziewczyny i ją pocałował w mokry od łzy policzek. Elsa czuła na policzku żar, pragnęła, by nigdy nie przestał jej całować. W końcu Jack zrozumiał co się dzieje. To nie była ta sama Elsi, jak ta w dzieciństwie. Obecna Elsa zrozumiała co znaczy prawdziwa miłość i czym dokładnie jest uczucie jakim obdarzała chłopaka. W końcu i sam Mróz poczuł zakochanie bijące od dziewczyny, zapragnął z nią być już na zawsze. Powstrzymał napływające rumieńce, postawił dziewczynę na lodowej podłodze, sam zaś oddalił się nieco. Zawiedzioną dziewczynę przeszył dreszcz.
- Zimno ci? - Pytanie Jacka zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie. Szybko zdjął bluzę, po czym szybko założył ją na zaskoczoną dziewczynę. Elsa czuła się wniebowzięta. Poczuła na sobie słodki zapach Mroza. Spojrzała na chłopaka i zobaczyła, iż ma on na sobie tylko T-shirt z wielką śnieżynką.
- A tobie teraz nie jest zimno? - Elsa dopiero po tym jak powiedziała to zdanie, pomyślała jaka jest głupia. Władca lodu, śniegu; jak może mu być zimno?
- Niepotrzebnie się mną przejmujesz. Wiesz, nie chce się narzucać czy coś, ale czuje się trochę zmęczony. Masz tu jakieś wolne komnaty? - Jack spojrzał na Elsę z nadzieją, że nie uraził jej tym pytaniem. W końcu to właścicielka powinna zapropnować nocleg.
- Oczywiście! Już cię prowadzę. - Dziewczyna szybko zaprowadziła Mroza na górę, po czym wskazała mu pokój, znajdujący się na prawo od jej komnaty. Jack otworzył drzwi i zobaczył jasnoniebieski pokój, w którym znajdowała się szafa, łóżko, komoda, szafka nocna, lampki oraz mnóstwo okien. Wszystko było ślicznie oszronione w błękitno-białe wzorki. Za ogromnymi, przezroczystymi drzwiami był umieszczony balkon.
- O wszystkim pomyślałaś - zawołał wesoło Jack wychodząc z Elsą na balkon. Zamknął ze nią drzwi, czym zaskoczył dziewczynę. - Jesteś niesamowita.
Elsa cała się zaczerwieniła. Nie przewidziała tego co uczyni Jack. Chłopak podszedł do niej tak blisko, że styknęli się klatkami piersiowymi. Elsa czuła przyspieszone bicie serce Jacka. "A może to moje serce? Nieważne." Chłopak nachylił się nad nią, delikatnie ujął jej rękę czując bijące od dziewczyny ciepło. Pod wpływem emocji ręką Elsy pokrywała delikatną skórę ręki Jacka szronem. Mróz nie przejmował się tym, wiec postanowił utrzymać kontakt wzrokowy z byłą królową, by ta z koleji się nie speszyła przez swój dar. Nachylił się nad Elsą i wyszeptał jej do ucha dwa słowa.
- Kocham cię.
Położył swoje usta na jej ustach pomalowanych śliwkową szminką. Serce Jacka podskoczyło do gardła, a Elsy zaczęło bić tak mocno, jakby chciało się wydostać z piersi. Chłopak złapał ją w talii, a ona wplotła jedną rękę w jego śliczne włosy, natomiast drugą złapała się jego szyi.
- Ja ciebie też Jack. - Elsa odpowiedziała mu jakby ostatnim tchem, po czym od nowa zatopiła się w jego magicznych ustach.
***
Elsa obudziła się w swoim łóżku. Była ubrana w swoją sukienkę, a na niej miała bluzę Jacka, zaś sam Jack siedział na brzegu jej łóżka i przeczesywał białe włosy Elsy ręką.
- Co tu robisz? - Elsa zamruczała cichutko i spojrzała mu głęboko w oczy. "Rany, jakie są piękne, te jego srebrne oczy!"
- Właśnie przyszedłem cię obudzić Królowo. - Dziewczyna wtuliła się w jego rękę. - Ania do ciebie przyszła.
Elsa usiadła na łóżku jakby coś ją ugryzło i spojrzała na Jacka zdziwionym wzrokiem.
- Co Ania tu robi? - Dziewczyna szybko zrzuciła z siebie bluzę, czym bardziej potargała swoje włosy. Zbiegła po schodach na dół i zobaczyła roześmianą Ankę.
- Co ty taka potargana? - Ania przytuliła Elsę na powitanie i wyjaśniła powód swojego przyjazdu. - Rosalia wróciła do zamku galopem. Była przestraszona, potargana, a w sierści miała dziwny, czarny pył. Przeraziłam się i postanowiłam cię szukać.
- Czarny py... - Elsa nie miała pojęcia czym mogłaby być owa substancja, więc chciała się o nią dopytać, lecz jej pytanie przerwała wypowiedź Mroza.
- Anka, chcesz może śniadanie? - Jack wychylił się przez poręcz schodów już w swojej bluzie.
- Jeśli nie sprawi ci to kłopotu... Chętnie! - Anna uśmiechnęła się do białowłosego chłopaka.
- W takim razie zapraszam obie damy do jadalni za piętnaście minut na posiłek! - Mróz pobiegł na górę, a raczej poleciał zostawiając za sobą ślad z małych śnieżynek.
- Elso? - Anna spojrzała niepewnie na siostrę.
- Mhm? - Elsa uśmiechnęła się marzycielsko do Anki.
- Skąd Jack mnie zna?
Białowłosa wybuchła perlistym śmiechem, po czym rzuciła w stronę Anny. - Chodź, opowiem ci.
***
- Babeczki! - Ania wbiegła do jadalni z entuzjazmem pięciolatka. Uwielbiała czekoladowe muffiny.
- Mam jeszcze kakao! - Jack uwielbiał patrzeć na uśmiechnięte osoby - dorośli cz dzieci, nieważne. Podszedł z tacą do stołu, rozdał kubki z ciepłym napojem, a następnie podbiegł w stronę Elsy, odsunął jej krzesło, pomógł jej usiąść i pocałował ją w policzek.
- Widzę, że sobie radzicie. Po śniadaniu wracam do Arendelle. - Anna z małym rozbawieniem spojrzała na "śnieżną parę".
~~~~~~~~~~
Przepraszam was, ale się pomyliłam :( Wyjeżdżam nie na tydzień, lecz 2 tygodnie. Wrócę po 26 lipca, a kolejny rozdział, który według mnie nie wyszedł jak powinien wpada w wasze łapki. Miłego wypoczynku! :D

czwartek, 3 lipca 2014

Rozdział trzeci

- Gdzie mi lecisz? - Męski głos obcego był ciepły i melodyjny, zaś dla królowej dosyć znajomy - ale skąd? Elsa wyczuła, że postać próbuje rozluźnić atmosferę obracając katastrofę w żart. Jednak królowej ścisnęło się gardło i stali tak przytuleni w ciszy.
- Czemu płaczesz? - Chłopak chyba nie czuł powagi sytuacji. Elsa przypomniała sobie słowa taty, by nie dała wygrać łzom i emocjom, więc cichym, słabym głosem odpowiedziała.
- Mogłam zginąć, wpaść w przepaść...
- Ale żyjesz. Wszystko w porządku, po co masz płakać? - Nieznajomy wydawał się jakby aniołem stróżem. Jego obecność uspokajała Elsę. Czuła się bezpieczna.
- Tak w ogóle, co taka piękna dziewczyna jak ty robi w takim mroźnym miejscu?
- Chciałam kogoś spotkać... Wiesz może, gdzie znajdę Jacka Mroza?
Odpowiedział jej wesoły, ciepły śmiech. Nie był on szydzeniem z pytania, ale dziecinnym rozbawieniem.
- Tak się składa, że to ja. - Elsa dopiero sobie uświadomiła, iż przytula się do Jacka. Odskoczyła od niego jak oparzona. Teraz jak stała od niego na odległości jednego metra, mogła ocenić jego wygląd. Był wyższy od niej o pół głowy, miał śnieżnobiałe włosy, srebrne oczy, granatową bluzę przyozdobianą małymi śnieżynkami, ciemnobrązowe spodnie i bose nogi. Uśmiechnął się do niej promiennie. Jego zęby lśniły nieskazitelną bielą oraz czuć było od niego zapach mięty.
- Masz śliczne oczy. - Jack zaśmiał się cichutko, widząc rumianą twarz dziewczyny. - Zdradzisz mi swe imię, o białowłosa damo?
- J-ja jestem Elsa. - Była królowa Arendelle czuła się onieśmielona towarzystwem tak przystojnego mężczyzny.
- Ta Elsa? Elsa z Arendelle? - Jack oparł się na swojej lasce i spojrzał jej głęboko w oczy. - Wyrosłaś.
- Skąd mnie znasz?... - Elsa dziwnie się poczuła. Rzeczywiście, teraz jak na niego patrzy, czuje że go zna, jednak nie mogła sobie przypomnieć skąd.
- Minęło piętnaście lat odkąd się ostatnio widzieliśmy. Możesz nie pamiętać. - Elsa spojrzała mu ze zdziwieniem w oczy. - Elsi.
Kiedy wypowiedział to słowo, jak na zawołanie przybiegły wspomnienia do głowy Elsy. Nocami prowadziła rozmowy ze starszym od siebie chłopakiem we wczesnym dzieciństwie, a potem, kiedy rodzice ją przenieśli do osobnego pomieszczenia przestała wierzyć w Mroza. Jack żartobliwie nazywał ją swoją Królową Elsi.
- Jack! - Elsa ze łzami szczęścia spojrzała na chłopaka. - Czemu ciebie nie było, gdy miałam najgorszy okres w dzieciństwie?
Jack zmrużył oczy i spojrzał na nią smutno. To on ją nauczył opanowywać władzę lodem i śniegiem, a kiedy rodzice odłączyli dziewczynę od świata, opanowały Elsę emocje. Często płakała, przez co nie potrafiła zapanować nad mocą.
- Przepraszam... Musiałem pokonać Mroka, uratować resztę strażników i utrzymać wiarę Jimmy'ego... Przychodziłem potem do ciebie, ale przestałaś we mnie wierzyć i byłem dla ciebie niewidzialny...
Elsa miała ochotę przytulić się do chłopaka, lecz nie wiedziała jak Mróz na to zareaguje. Jack natychmiast wyczuł pragnienie dziewczyny, podszedł do niej i mocno przytulił. Elsie serce zaczęło przyspieszać, czuła miłe ciepło w środku. Liczyły się dla niej tylko te śnieżnobiałe, miękkie włosy, w które wplotła ręce i miętowy oddech, który padał na jej twarz. W pewnym momencie Jack się odezwał.
- Jeszcze raz przepraszam... - Po czym pocałował ją w czoło. Pod Elsą ugięły się kolana. "Boże, a co jeśli Ania miała rację?" Stali wtuleni w siebie przez dobre kilka minut. Jack delikatnie ją puścił i stanął wyprostowany. - To gdzie idziemy?
Elsa przypomniała sobie, gdzie zamierzała pójść, zanim Rosalia uciekła. Zrobiła obrót i wskazała błękitny punkt.
- O tam.
Jack w ułamku sekundy złapał ją na ręce i skoczył w stronę pałacyku. To nie był zwykły skok. Mróz słynął ze swoich niesamowicie długich skoków. Wylądowali tuż przed drzwiami lodowej fortecy.
- Jak to zrobiłeś? Panujesz nad wiatrem? - Elsa nadal była wtulona w chłopaka. Nie bała się jak z nim "leciała", ale tworzyła pozory przerażonej, by móc się do niego przytulać.
- Głupie bajki, nie panuję nad wiatrem. Rozmawiam z nim, a wiatr często mi pomaga. - Jack spojrzał na Elsę, która nadal była na jego ramionach, a potem podniósł głowę. - No, no. Ładny pałacyk. Sama go zrobiłaś?
- Samo jakoś tak mi wyszło. - Elsa zarumieniła się. Lubiła kiedy Jack prawił jej komplementy. - Zapraszam!
Oboje wybuchnęli śmiechem. Chłopak wniósł na rękach dziewczynę do środka nucąc pod nosem jakiś utwór. Elsa nijak nie mogła wychwycić poszczególnych słów. Jack nagle stanął jak wryty, a kiedy dziewczyna zobaczyła co się stało, zaśmiała się głośno.
~~~~~~~
Dedykuje ten rozdział dla mojej kochanej komentatorki Elizabeth, którą ciągle zapominam powiadomić o notkach. Miłych wakacji wszystkim życzę! :D 
~ Niedobra kobieta.

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział drugi

Elsa wzięła z szafy jedną małą torbę. Spakowała zimowy płaszcz z futerek, śliwkową szminkę, jasnofioletowy cień do oczu i sakiewkę złota.
- Więcej rzeczy nie potrzebuję. - Mruknęła sama do siebie królowa. Nie zauważyła nawet kiedy do jej pokoju weszła Ania.
- Elso? - Królowa Arendelle podskoczyła przerażona, jednak z ulgą stwierdziła, że to tylko jej siostra. Anka zamknęła za sobą drzwi i cichutko spytała. - A co jeśli Jack tak naprawdę jest inny? Jeśli autor "Strażników marzeń" przejaskrawił jego postać? Może być zimny, niemiły, oschły, pesymistycznie nastawiony do świata, cynicz...
- A jeśli jest miły, przyjazny i wyrozumiały? - Przerwała jej Elsa. Nie mogła znieść słów siostry. A może ma rację? - Tak czy inaczej mi chodzi tylko o moc. O tym chcę z nim porozmawiać.
- Zakochałaś się! - Krzyknęła Anka i rzuciła się na łóżko Elsy. - Bronisz go, choć go nie znasz, a jak o nim mówisz to się czerwienisz, co jest u ciebie nowością. - Ania mrugnęła do niej wesoło. "O rany! Moja siostra się zakochała!"
- Nie zakochałam się! Chcę po prostu z nim pogadać. Co ci przyszło do głowy?! - Po tej wypowiedzi Elsa wzięła torbę i wybiegła z pokoju. Ania zanuciła sobie "Miłość stanęła w drzwiach", piosenkę, którą pod wpływem emocji i zaślepienia miłością śpiewała w duecie z Hansem. Z tą świnią, fuj. "Matko, a jeśli tak będzie z Elsą? Jack ją omami, aby władać w Arendelle. Muszę ją ostrzec." Ania wybiegła z pokoju i przeszukiwała cały pałac w celu znalezienia siostry, na próżno.
***
Elsa poszła do stadniny po konia. Wyruszy jeszcze dziś. Nie wytrzyma z Anką śpiewającą jej nad uchem o zakochaniu. "Ja? Zakochana? Jeszcze czego!"
- Cześć Kristoff. - Rzuciła królowa wchodząc do boksu z końmi.
- Witam waszą królewską mość. - Kristoff widząc rozbawioną Elsę, rzucił w jej stronę z zupełną powagą: - Czego sobie szwagierka życzy?
Obydwoje wybuchnęli śmiechem.
- Jakbyś mógł mi osiodłać Rosalię...
- Służę pomocą.
Po piętnastu minutach przed Elsą stała biała klacz, gotowa do dalekiej podróży.
- To co? Jutro jedziesz? - Zadał pytanie Kristoff.
- Nie... Wyruszam dzisiaj... Teraz. - Królowa zwinnie wskoczyła na Rosalię, ścisnęła łydki i wyjechała z boksu. Zanim Kristoff zdążył coś powiedzieć, Elsa była już za bramami królestwa.
Po chwili wybiegła z zamku Anna i widząc odjeżdżającą postać gorzko zapłakała. Nie zdążyła, jej siostra pojechała.
***
- Prrr!
Elsa zsiadła już ze zmęczonej klaczy. Do jej pałacu jeszcze daleko. Bolało ją wszystko od jazdy na koniu. Szła w ciszy z klaczą u boku. W pewnym momencie wpadła na świetny pomysł. Zatrzymała konia i zaczęła z małych śnieżynek i kryształków lodu budować sanie. Starała się jak mogła, łącząc je ściśle. Mimo jej wysiłków pojazd był bardzo kruchy. Jechała bardzo uważnie, budując przed klaczą drogę ze śniegu. Podróż była długa, a cel nadal daleko. Zmęczona Elsa zatrzymała klacz, dała jej marchwie, które kupiła u dziwnego pana podczas podróży, sama zaś przykryła się płaszczem i zasnęła.

Nadszedł ranek. Była królowa Arendelle obudziła się, po czym ostrym lodem wycięła przerębel, dzięki czemu mogła umyć twarz, by porządnie się przebudzić, zjadła rogaliki, które schowała w kieszeni płaszcza w dniu wyjazdu. Nakarmiła klacz i ruszyła w dalszą drogę sańmi. Po godzinie jazdy zobaczyła z oddali mały, niebieski punkcik. Nareszcie jej pałac. Jednak los wolał, by spadła z pobliskiej góry lawina śnieżna wywołana nienaturalnie silnym wiatrem. Klacz się przeraziła i zaczęła strasznie szybko biec. Kruche linki łączące sanie z Rosalią pękły, a powóz zaczął jechać za koniem. Klacz nagle skręciła, a Elsa po chwili zobaczyła powód zmiany toru Rosalii. Przed królową była przepaść. Elsa czuła okropny strach, próbowała zdziałać cokolwiek swoją mocą, by się uratować. Jednak z jej rąk wylatywały tylko pojedyncze śnieżynki.
- A więc tak wygląda mój koniec. Sama na odludziu, roztrzaskana o dno przepaści. - Swoje ostatnie słowa Elsa wypowiedziała niemal bezgłośnie, po czym zamknęła powieki i z jej oczu poleciały słone łzy.
Nagle poczuła mocny uścisk na swoim ramieniu. Coś, a może ktoś pociągnął ją mocno do tyłu, tak że widziała tylko spadające śnieżne sanie. Przerażona odwróciła się i wpadła na męski, ciepły tors. Poczuła spokojny, równy oddech nieznajomego. Nie podnosząc głowy zaczęła płakać w miękka bluzę jej wybawcy.
~~~~~~
Chciałam podziękować za PIERWSZY miły komentarz. Teraz jak są wakacje postaram się dodawać częściej rozdziały. Jak widać są bardzo krótkie, gdyż wolę się rozpisywać kiedy uważam to za konieczne. Zdjęcia będę dodawać, ale w innej zakładce, którą kiedyś stworzę. Będą tam opisane postacie występujące w opowieści, ich zdjęcia i ewentualnie moje rysunki, byście mogli sami ocenić ;p. Do następnego rozdziału!

środa, 25 czerwca 2014

Rozdział pierwszy

- Anka?! - Elsa gwałtownie wbiegła do pokoju siostry, czym wywołała niemały zamęt w głowie Ani.
- Co jest?! - krzyknęła przerażona księżniczka. jednak zaraz zauważyła, iż to tylko jej starsza siostrzyczka, po czym uśmiechnęła się krzywo, oparła głowę na ręce i głośno ziewnęła.
- Zobacz co znalazłam w królewskiej bibliotece - Elsa rzuciła na łóżko Anny starą, zakurzoną księgę.
- "Strażnicy marzeń" - Ania powoli przeczytała tytuł, po czym spojrzała pytająco na królową Arendelle - co ty mi za bajki przynosisz?
- To nie jest bajka! Prawdziwa historia opowiadająca o Świętym Mikołaju, Zajączku Wielkanocnym, Piaskowym Dziadku, Wróżce Zębuszce i ...
- Jacku Mrozie - dokończyła Anna czytając umieszczony na tyle książki krótki opis. - Chłopak, który w zimie powoduje przymrozki, szadź; włada lodem, śniegiem i wiatrem. Trochę jak ty - Anka uśmiechnęła się promiennie do Elsy.

- Właśnie! Czyli nie jestem sama, istnieje ktoś, kto mnie może zrozumieć! - Wokół Elsy dało wyczuć się aurę ekscytacji.
- Zgaduję, że masz zamiar go znaleźć, chociażby tylko po to, aby się przekonać czy naprawdę istnieje, tak? - Elsa wyrwała zaspanej siostrze książkę i szybko odszukała odpowiednią stronę.
- Zobacz! Tu jest napisane, że jako strażnik, Jack postanowił zamieszkać u Świętego Mikołaja!
- W związku z tym...? - Ania postanowiła zacząć zdanie za Elsę. Wiedziała, iż ta zabawa doprowadza jej siostrę do szału. Jednak teraz było inaczej. Królowa przewertowała strony książki już chyba piąty raz i odpowiedziała.
- Wszyscy wiedzą, że Mikołaj mieszka na Biegunie Północnym! Niedaleko stoi mój lodowy pałac. Mogłabym tam pojechać i ...
- Hola, hola! A kto się zajmie Arendelle? - mimo że Anna dopiero wstała, wydawała się bardziej przytomna od swojej starszej siostry.
- Myślałam, że ty z Kristoff'em... - Elsa spojrzała na Ankę ze łzami w oczach. A co jeśli nie będzie chciała? Całą podróż już miała przemyślaną oprócz jednego - reakcji Ani na przekazanie rządów nad Arendelle.
- Sama nie wiem Elso... Czy dam sobie radę? - Anna widząc łzy w oczach siostrzyczki postanowiła zacząć rozmowę nieco łagodniej.
- Oczywiście! Zawsze mi pomagałaś w pełnieniu władzy, masz do pomocy Kristoff'a, a poza tym... osiągnęłaś wiek odpowiedni, dorosły, by móc pełnić władzę. - O argumentach jednak nie zapomniała. Elsa nawet raz zapisała je na kartce, gdy wypełniała ważne papiery.
- Dobrze... ale tylko dla ciebie - odparła ze śmiechem Anna, po czym zanuciła pod nosem. - Ulepimy dziś bałwana?

Obie dziewczyny roześmiały się głośno, pobiegły założyć na siebie ciepłe ubranie i poleciały na dwór, żeby ulepić przyjaciela dla Olafa.
***
Po jakimś czasie dołączyli do zabawy: Kristoff, Sven oraz sam Olaf.

- Jaka śliczna! - Olaf wykrzyczał te słowa, zaraz po tym jak przekroczył próg drzwi na ogródek. - Kto to jest? Anna i Elsa spojrzały na siebie i mrugnęły porozumiewawczo. Starsza z sióstr wystrzeliła w stronę nowego, dopiero co zbudowanego bałwanka złotą iskierkę, która pozwoliła się poruszyć śnieżnej istocie.

- Olafie, poznaj Nikę. - Ania zaczęła się śmiać, gdy zobaczyła Olafa poprawiającego swój nosek z marchwi. Nika podeszła do niego i zapytała.
- To ty jesteś Olaf?
- Tak, a co?
- Jestes bałwankiem tak jak ja?
- Tak, a co?
- Zaprzyjaźnimy się?
- Oczywiście!
Wszyscy z obecnych, prócz Niki i Olafa wybuchli śmiechem. Nawet Sven zarżał wesoło. Elsa widząc idealną sytuację, oznajmiła:
- Wyjeżdżam.
Wszyscy zamilkli. Kristoff pierwszy się otrząsnął i zadał pytanie.
- Dokąd?
- Po co? - Zaraz po nim pytanie zadał Olaf.
- Kiedy? - Nika także już się ogarnęła z zaskoczenia.
- Na Biegun Północny, spotkać kogoś ważnego, jutro. - odparła Elsa mając nadzieję, że nie pominęła żadnego z pytań.
- Kogo? - chórkiem powiedzieli ten wyraz Olaf, Nika i Kristoff.
- Jacka Mroza - odpowiedziała za siostrę Ania.
- Dużo mi to nie mówi - mruknął pod nosem Olaf.
- Lepiej wam to wyjaśni ta księga - Elsa rzuciła w ich stronę "Strażników marzeń", których ledwo co złapał Kristoff, po czym królowa pobiegła do swojego pokoju.

Wszyscy spojrzeli pytająco na Anię, która jako jedyna wydawała się wcale nie zaskoczona sytuacją.
- Zakładamy się, że Elsa jest zakochana w Jacku? - rzuciła zadziornie Anka, po czym całe podwórko wypełniło się szczerym śmiechem.
~~~~
Hej, dopiero zaczynam pisać. Jak widać moje posty są krótkie, ale postaram się je publikować co 2-3 tygodnie. Akcja toczy się dość szybko, ponieważ sama wiem z doświadczenia, iż zapamiętuje się tylko najważniejsze momenty oraz nie lubię zbytnio opisów :). Mam nadzieję, że się podoba. Proszę o trochę komentarzy, żebym wiedziała, iż ktoś w ogóle to czyta =]